piątek, 25 listopada 2016

Jaja jednak odrastają - recenzja nowej płyty Metalliki


Osiem lat - kawał czasu. Przez ostatnie osiem lat zdążyłem raz się ożenić, dwa razy zostać ojcem, trzy razy zmienić pracę i cztery razy zmienić samochód. I to wszystko w okresie, kiedy Metallica leniwie pisała utwory na nowy album. W końcu im się udało. Kiedy wszyscy już byli niemal pewni, że ta płyta to ściema, że będzie dokładnie jak z "Chinese Democracy" Guns 'n' Roses, czyli może i w końcu wyjdzie, ale wymęczona i tylko po to, żeby się w końcu dziennikarze przestali o nią pytać, Meta wypuściła swój jedenasty album studyjny (dwunasty, jeżeli ktoś się chce pastwić i liczyć "Lulu" jako twór płytopodobny).

wtorek, 22 listopada 2016

Baba za kierownicą: Strefa komfortu

Obserwatorium Językowe Uniwersytetu Warszawskiego prowadzi listę "Najnowszego Słownictwa Polskiego". To fenomenalne jak szybko nowe słowa wchodzą do naszego codziennego słownika. Podobnie jest z hasłami dotyczącymi samorozwoju, organizacji swojego czasu i przestrzeni. Moim ulubionym jest ostatnio "wychodzenie ze strefy komfortu", ponieważ ja ze swojej wyszłam ostatnio w siedmiomilowych butach.

piątek, 18 listopada 2016

Szklanką o ścianę rzucam...

Wśród rodziny i przyjaciół uchodzimy za zgodne, kochające się małżeństwo. Kłótniami się raczej nie chwalimy, a w towarzystwie zgrabnie maskujemy ewentualną niezgodność charakterów. Nie pamiętam nawet, żebyśmy się przy innych jakoś mocniej posprzeczali. A jeśli nawet taki incydent miał miejsce, to został zmieciony w otchłań mało istotnych wspomnień. W gruncie rzeczy w domowym zaciszu też rzadko zdarza nam się poprztykać. Ale mamy na koncie jeden epizod, który położył cień na kryształowy blask naszego związku...

środa, 16 listopada 2016

Danielak niejedno ma imię - recenzja filmu "Jestem mordercą"

Czas się przyznać. Tak, to ja jestem tym słynnym łódzkim kinomanem, który nie przepuści absolutnie żadnej okazji, żeby iść i obejrzeć film na dużym ekranie. Przez dziewięć lat, które spędziłem w mieście włókniarzy, taka okazja przytrafiła mi się ohohoho... z sześć razy - jako się rzekło, żadnej nie przepuściłem. W ubiegły weekend pojawił się nad naszym łóżkiem olbrzym i powiedział "It is happening again...", co oznaczało że teściowie przygarnęli owoce naszego żywota i możemy oddać się kaskadzie rozrywek, które proporcjonalnie do upływającego wieczora coraz mniej nadawały się do opisania.

niedziela, 13 listopada 2016

Po kim psyche, po kim mózg i rozkoszny pełny luz?

Ona w jednym z poprzednich tekstów była łaskawa pokusić się o muśnięcie mojego rysu charakterologicznego w kontekście dziedzictwa pewnych cech po rodzicach (oczywiście nie mogła nie wspomnieć o tym, że okresowo, cyklicznie i konsekwentnie tracę sierść na głowie i mam to po jednym z dziadków - tu małe sprostowanie - po obu, z tym że tego drugiego nie miała okazji poznać, a to z powodu, że opuścił był ten łez padół, kiedy ona miała pięć lat, więc mogła być obiektem westchnień co najwyżej tych, których należałoby kastrować z zimną krwią - i nie znam żadnego rodzica, który by się z tym nie zgodził).

poniedziałek, 7 listopada 2016

"Ludzie zwykle odkładają najważniejsze słowa na później..."

W czytelniczym świecie rządzi ostatnio „Harry Potter i Przeklęte Dziecko”. Nigdy nie byłam fanką młodego czarodzieja i szczerze mówiąc nie przeczytałam ani jednej książki z tej serii. W tym temacie więcej do powiedzenia miałby On. Za to od kilku miesięcy chodził za mną inny tytuł, który od ponad dziesięciu lat rządzi na listach bestsellerów - „Złodziejka książek” Markusa Zusaka.

piątek, 4 listopada 2016

Uśmiech mam - to po mamie masz

Podobno niedaleko pada jabłko od jabłoni. Ale Czy naprawdę tak bardzo jesteśmy podobni do naszych rodziców? W moim przypadku rodzice nie mogliby się mnie wyprzeć, ale o tym kiedyś z pewnością napisze On. Będzie miał wyjątkowe używanie, bo charakterek odziedziczyłam po tatusiu i nie zamierzam tego ukrywać (przy okazji zawsze się mogę tym usprawiedliwić :P). Całe szczęście, że On charakter w większości odziedziczył po swojej mamie...