piątek, 21 października 2016

Winter is coming...

"Ej Stary, a my się będziemy na tym blogu dzielić tylko historyjkami z małżeńskiego pożycia?" zapytałam Go ostatnio. - "No fakt, nudno się u nas ostatnio zrobiło" - przyznał i zaczął drapać się po resztce owłosienia... na głowie! - "Dawno Ci nie przylałem" - dodał po chwili. Na szczęście, zamiast regularnej awantury postanowiliśmy rozegrać sprawę inaczej. A dokładnie rzecz biorąc zagraliśmy we własną "Grę o tron".

Trzeba przyznać, że brytyjska firma Winning Moves ze swoją ofertą trafiła w "10"! Ktoś mądry pomyślał i wykupił prawa do produkcji gier na licencji Hasbro i Disneya. Dzięki temu na polskim rynku gier planszowych i nie tylko pojawiły się klasyczne tytuły w zupełnie nowych wydaniach. Tym sposobem możemy zagrać w "Monopoly": PRL, FC Barcelona czy The Beatles, a nasze dzieciaki w "Zgadnij kto to" w wersji z My Little Pony czy Peppą. Wśród tych hitów znalazło się m.in. Monopoly - Gra o tron. 

Wprawdzie październik miał być miesiącem oszczędzania, ale po prostu nie mogliśmy odmówić sobie tej przyjemności i z nie ukrywaną radością wyłożyliśmy z kieszeni stówkę z hakiem, aby stać się posiadaczami tego pięknego pudełka. A trzeba przyznać, że gra jest wydana naprawdę elegancko. Nieco krwawe tło do logo Monopoly, stylizowana czcionka Game of Thrones na czarnym pudełku i godła najważniejszych rodów  - nic więcej nie trzeba. Jest stylówka. 

Ale tak naprawdę wrażenie robi dopiero zawartość. Technicznie wszystko przypomina klasyczne Monopoly, ale jest doskonale wystylizowane, aby przenieść nas dogłębnie w świat "Pieśni Lodu i Ognia " Georga R.R. Martina. Centralną część planszy stanowi mapa Westeros. Miejsca, które w trakcie rozgrywki będziemy kupować, są nam świetnie znane z książki czy serialu. Powalczymy m.in. o Winterfall, Pięść Pierwszych Ludzi, Czarny Zamek czy Siedzibę Rodu Lanister. 


Zamiast domów i hoteli postawimy na nich wioski i zamki. Karty szansy i kasy społecznej stały się kartami Żelaznego Tronu i Valar Morghulis, stylizowana jest również waluta.I w zasadzie tylko do niej można się przyczepić. Odnoszę wrażenie, że została zaprojektowana i wykonana trochę po łebkach. Ale wszystko rekompensują nam pozostałe elementy, a najbardziej pionki, którymi przyjdzie nam grać o tron. Zostały one wykonane z dużą precyzją i co najważniejsze - z metalu, a nie plastiku. Możecie wybierać pomiędzy smoczym jajem, wilkorem, żelazny tronem, obcym, koroną i jednooką wroną. 

Minusem jest pozostawienie na planszy klasycznych grafik więzienia i parkingu. Jest to jednak podobno wymóg firmy Hasbro, która udostępnia licencję Winning Moves. Chcąc nie chcąc tego nie przeskoczymy i po pierwszym zdziwieniu można się przyzwyczaić. Poza tym całość wykonana jest naprawdę ładnie i zachęca do gry. 





Jeśli jesteście fanami Monopoly i Gry o tron, to ta edycja będzie dla Was idealna. Zasady gry nie zmieniły się w stosunku do klasycznej wersji. Zwycięzcą zostaje gracz, który doprowadzi pozostałych do bankructwa. Trzeba być zatem doskonałym strategiem, czasami wykazać się sprytem, a czasami podstępem. Nie da się ukryć, że znane od wielu lat Monopoly to nieśmiertelna propozycja dla fanów gier bez prądu. My graliśmy we dwoje, ale wiadomo, że im nas więcej, tym ciekawiej. Nie myślcie jednak, że we dwoje gra się bez emocji. Pod koniec mało nie skończyło się tzw. łóżkowym zakazem :P 

W Hulaj Duszowej ocenie: 9/10