czwartek, 1 grudnia 2016

Zmęczone dwa trybiki, dwie wyspy wśród miliona

Hoł, hoł, hoł. W sklepach błyszczą choinki, na wystawach pysznią się propozycje prezentowe, migoczą lampki i gwiazdki. W głośnikach za chwilę będą grać świąteczne piosenki i kolędy. W telewizji więcej niż co druga reklama jest związana z Gwiazdką. I całe szczęście...

Październik minął w oka mgnieniu, listopad śmignął niczym pendolino. W zabieganej codzienności uciekł mi w zasadzie ostatni tydzień. Prrr... czas zatrzymać te pędzące konie. I właśnie dlatego cieszę się, że można już zacząć przygotowania świąteczne. Mnie pozwalają chociaż trochę wyhamować, spojrzeć na codzienne obowiązki pod innym kątem. Bo liczy się cel, a są nim piękne i rodzinne święta. 

Na grudzień mam plan, żeby wchodzić w ten świąteczny luz powoli, płynnie przejść z galopu do stępu. Jakiś głos wewnętrzny podpowiada mi, że zwariowałam. Przecież pracowo będzie to dla mnie najgorętszy okres. Nie ma lepszego miesiąca dla branży zabawkowej niż grudzień. Mam jednak swój sposób. Po pierwsze: chilloutowa playlista. Nie, jeszcze nie świąteczna. Bardziej jeszcze w klimacie jesieni niż zimy. Znajduje się na niej nasze odkrycie sprzed kilku lat "Świat wg Nohavicy". Nigdy nie byłam wielką fanką poezji śpiewanej, więc traktuję tę płytę wyjątkowo. Edyta Geppert, Stanisław Sojka, Zbigniew Zamachowski, Antoni Muracki - te głosy trafiają do mnie i skutecznie obniżają ciśnienie. 

"Choć o tej samej porze - randki są ruchome,
bo w tym tandemie każdy jedzie w swoją stronę"

Wypisz, wymaluj - hulajduszowe małżeństwo w ostatnim czasie. Pracujemy w takich branżach, w których nie istnieje pojęcie tradycyjnego weekendu. Czasami wypada on w środku tygodnia, czasami wolny w tygodniu jest tylko jeden dzień lub jeszcze inaczej. To jest totalny magiel. Chcąc, nie chcąc ze względu na Córki zazwyczaj nasze dni wolne nie pokrywają się. Żyjąc pod jednym dachem widzimy się kilkanaście minut rano i wieczorem. Łatwo się w tym wszystkim rozminąć. A zatem... Po drugie: celebruj chwile. Tak się złożyło, że pierwszego dnia grudnia od trzydziestu lat obchodzę imieniny. Teoretycznie mogłabym czekać aż On coś zorganizuje, ale ponieważ to ja mam dziś wolne, sama ogarnę kolację. A co?! On pracuje do wieczora, więc nie ma sensu zostawiać spraw losowi, tylko wziąć je we własne ręce. To będzie doskonałe rozpoczęcie miesiąca. Róbcie sobie małe przyjemności, nie czekajcie aż ktoś Wam je zrobi.

Po trzecie: w tym szaleństwie jest metoda. Mnie przed jesienno-zimowa depresją ratują właśnie zaczęte odpowiednio wcześnie świąteczne przygotowania. Tak, jestem świętoholiczką! Te kolory, zapachy, wybieranie prezentów. Oczami wyobraźni widzę już świąteczne dni. W ten mega zabiegany czas staram się wepchnąć też kilka chwil na tworzenie ozdób. Działa to mnie uspokajająco. Co kto lubi, prawda? Jedni wolą leżeć i pachnieć. Ja mam frajdę z dłubania w drewnie.

A jak u Was zapowiada się grudzień? Staracie jakoś wyhamować na koniec roku, a może odwrotnie - kończycie w biegu tegoroczne projekty?